31. FKŻ: Majim chajim | woda życia

0

 

Janusz Makuch: מַיִם חַיִּים | majim chajim | woda życia

 

Tora mówi, że zanim Bóg rozpoczął dzieło stworzenia, Jego „Obecność unosiła się nad powierzchnią wód” (Gen. 1;2). A zatem woda istniała zanim stworzone zostało światło, ziemia, żywe istoty i człowiek. Chaos i woda poprzedzały powstanie wszelkiej materii nieożywionej i ożywionej, były absolutnym prapoczątkiem wszelkich dziejów, czasem pierwotnym bez początku i końca, potężnym pramorzem, które ujarzmione przez Boga przypominało o sobie pod postacią wielkiej kadzi stojącej nieopodal ołtarza całopalenia naprzeciw wejścia do Świątyni. Nic zatem dziwnego, że w Tanachu znajdujemy ponad 600 odniesień do wody, zaś późniejsi interpretatorzy przypisali jej trzy podstawowe znaczenia. Są nimi – siła kosmiczna, źródło życia, moc oczyszczenia.

I tym trzem ponadczasowym aspektom wody poświęcimy wiele z naszych rozważań, zarówno wtedy, kiedy będziemy mówili o żydowskiej liturgii, jak i wówczas, gdy będziemy mówili o potopie nienawiści do Żydów, Izraela i do innych narodów, których jedyną winą w oczach barbarzyńców jest to, że chcą żyć na własnej ziemi w warunkach względnego pokoju.

(Kiedy piszę te słowa, na oczach świata trwa ludobójcza wojna w Ukrainie wywołana przez Rosję. Jak zwykle pomoc tzw. „Zachodu” jest kunktatorska, więc niewystarczająca – i w takim stanie rzeczy Ukraina skazana jest wyłącznie na siebie. Wie o tym „Zachód” i wie o tym Putin. Gdyby nie Państwo Izraela, los Żydów na świecie byłby przesądzony. Podobnie jest z Ukrainą – los Ukraińców zależy wyłącznie od silnego, ukraińskiego państwa. W dniach, kiedy zalewa nas barbarzyński potop, tylko solidna i doskonale wyposażona, uzbrojona arka/państwo jest w stanie przeciwstawić się żywiołowi zniszczenia. Reszta jest iluzją, która kosztuje życie.)

Woda, jak bodaj żaden inny z żywiołów, zawiera w sobie bogactwo przeciwstawnych znaczeń, niczym genetyczny kod przeciwieństw ludzkiej natury. Jest w równym stopniu chaosem, co harmonijną jednością, przywodzi na myśl rozkwit życia, ale też zniszczenie i śmierć. Służy oczyszczeniu i błogosławieństwu, w równym stopniu jest znakiem przekleństwa i nieodwołalnej kary, co rajskim strumieniem i krynicą ekstazy. Może być wiecznością i ułamkiem chwili zaledwie. Ten swoisty dualizm pozbawia ją atrybutu jednoznacznego dobra. O ile każdy dzień stworzenia określany był jako „dobry”, o tyle dzień drugi, w którym Bóg oddziela wody od wód, dobrym nie został nazwany. Może dlatego, że sam akt podziału wnosi element niezgody? Podziały między ludźmi są nieusuwalnym elementem ich współistnienia. Wszak w akcie stworzenia Bóg zawsze jednoczył, a w tym przypadku dzieli. I na nic się zdało, że tym, co rozdzielało wody niebiańskie od wód podziemnych było sklepienie, czyli kryształowy firmament utwierdzony mocą boskiego ognia. Midrasz powiada, że w tym samym dniu Bóg stworzył także aniołów, ogień ziemski i podziemny oraz Gehinom, czyli piekło. Jakoś z dobrem piekło nam się nie kojarzy…

 

Zajmując się wodą, wracamy do źródeł judaizmu.

Po trzydziestu latach wędrówki od sztetl do Syjonu, wracamy do pierwszych zdań z Tory, by lepiej zrozumieć zawiłości współczesnego świata.

Tuż przed pandemią zdecydowałem, że kolejne festiwale będą odpowiedzią na akt stworzenia zapisany w czterech, podstawowych żywiołach. Nie oznacza to, że będziemy je traktować wyłącznie w sposób dosłowny. Kolejne edycje są swego rodzaju współczesnym komentarzem uczestników Festiwalu do tekstów wyrytych na kamiennych progach poszczególnych rozdziałów żydowskiej historii. Dosłowność splata się z symbolem i owocuje wielością metafor, dzięki którym łatwiej nam opisać to, co było – w tym, co jest teraz.

Wracając do źródeł, chcemy na nowo pojąć istotę początku, owo Bereszit i bardziej świadomie wziąć odpowiedzialność za to, kim staliśmy się przez ten długi czas. Mam tu na myśli zarówno siebie, moich współpracowników, jak i dzieje naszego Festiwalu. Festiwal jest niekończącą się drogą poznania, nie ma więc mowy o jakimkolwiek powrocie do miejsca, z którego wyruszyliśmy. Tak, jak pustynni pielgrzymi po oczyszczeniu w uzdrawiających wodach źródła Gihon, wspinamy się drogą ku jasnym murom, by jedną z bram okalających Świątynię wejść na Dziedziniec Pogan. Bo: Którzy ufają w Panu są jak góra Syjon, nieporuszona, trwająca wiecznie.

Powrót do źródeł – z natury rzeczy – jest drogą pod prąd.

Każdorazowo próba zmierzenia się z płynną rzeczywistością jest dla nas wyzwaniem. Nie chcemy być „na fali”, wolimy być falą. Dopóki mamy możliwość wyboru owoców z ogrodu żydowskich sztuk, przynosimy je w świeżej, dojrzałej postaci. Niczego nie „eksponujemy”, nie wstawiamy do muzealnych gablot, nie rozdmuchujemy popiołów. Jesteśmy wyznawcami i dłużnikami kultury żywej. A ta kultura zmienna jest jak rwąca, niepokorna rzeka: owszem, bywa, że przybiera kształt/formę stosownie do kształtu koryta, lecz w głębi nurtu kłębi się i nieustannie zmienia.

Jesteśmy spragnieni Wody Życia – Majim Chajim – מַיִם חַיִּים 

Przeto mam nadzieję, że wspólnie zanurzymy się nurcie festiwalowego czasu i że dla wielu z nas będzie to akt oczyszczenia, a kto wie, może nawet uzdrowienia.









PLACES WORTH YOUR TIME