Ślad węglowy w nieruchomościach. Jakie parametry są kluczowe dla dokładnych obliczeń?

0

Ślad węglowy w nieruchomościach. Jakie parametry są kluczowe dla dokładnych obliczeń?

Wiele firm mierzy się ze sporym wyzwaniem, jakie dane ma zbierać, jakie brać pod uwagę, żeby wykazać ślad węglowy. W niejednym przypadku – zwłaszcza w cyklu całego procesu budowy – sprawa nie jest oczywista. – Brakuje nam standaryzacji i brakuje jednego przyjętego modelu liczenia – zwraca uwagę Marcin Kosieniak, MEP specialist.

Liczenie śladu węglowego w branży nieruchomości jest złożonym procesem, na który wpływ ma wiele czynników, jak choćby kompleksowość danych wyjściowych, różnorodność źródeł emisji, dynamika użytkowania czy wyzwania techniczne.

– Chyba nie zawsze zdajemy sobie w pełni sprawę, że precyzyjne obliczenie śladu węglowego wymaga zgromadzenia ogromnej ilości danych z całego cyklu życia budynku. Trzeba uwzględnić nie tylko emisje związane z bieżącym funkcjonowaniem obiektu, ale także te powstałe podczas produkcji materiałów budowlanych, transportu, budowy, a także przyszłej rozbiórki. I tu mamy jedno z większych wyzwań, bo pozyskanie kompletnych i wiarygodnych danych często graniczy z misją niemożliwą – podkreśla Marcin Kosieniak, MEP specialist, współwłaściciel biura projektowego PM Projekt.

Do tego dochodzi także to, że w przypadku nieruchomości mamy do czynienia z wieloma źródłami emisji CO2. Obejmują one zużycie energii na ogrzewanie i chłodzenie, oświetlenie, działanie wind i innych systemów, ale także emisje związane z gospodarowaniem odpadami czy zużyciem wody. – To kolejne wyzwanie, bo każde z tych źródeł wymaga osobnego podejścia i metodologii liczenia – dodaje.

Brak standaryzacji i wyzwania techniczne

Także sposób wykorzystania budynku może się znacząco zmieniać w czasie. Zmienia się liczba użytkowników, godziny funkcjonowania, wprowadzane są nowe technologie i modernizacje. Wszystko to wpływa na poziom emisji i wymaga ciągłej aktualizacji wyliczeń.

– Sprawę dodatków komplikuje to, co nasze środowisko podnosi co jakiś czas, że mimo rosnącej świadomości znaczenia śladu węglowego, wciąż brakuje jednolitych, powszechnie przyjętych standardów jego liczenia w sektorze nieruchomości. Różne organizacje i kraje stosują odmienne podejścia, co utrudnia porównywanie wyników i wprowadza chaos metodologiczny – zwraca uwagę Kosieniak.

Do wyzwań technicznych zalicza z kolei to, że dokładne pomiary zużycia energii i innych zasobów wymagają zaawansowanych systemów monitoringu i odpowiedniej infrastruktury pomiarowej. Nie wszystkie budynki, szczególnie starsze, są wyposażone w takie rozwiązania, co może prowadzić do niedokładności w obliczeniach.

– Tu także dochodzimy do kolejnego krytycznego punktu: kosztów i kompetencji. Trzeba mieć świadomość, że proces liczenia śladu węglowego wymaga znaczących nakładów finansowych oraz specjalistycznej wiedzy. Potrzebni są eksperci rozumiejący zarówno aspekty techniczne budynków, jak i metodologię liczenia emisji – wylicza Kosieniak.

Prognozowanie przyszłych emisji

Szczególnie trudne jest również oszacowanie przyszłych emisji w całym cyklu życia budynku. – Wymaga to przyjęcia wielu założeń dotyczących przyszłego wykorzystania obiektu, rozwoju technologii, zmian w miksie energetycznym czy regulacjach prawnych – wyjaśnia Kosieniak.

– Podobnie weryfikacja poprawności obliczeń śladu węglowego staje się skomplikowana ze względu na złożoność procesu i mnogość zmiennych. Być może brakuje niezależnych instytucji mogących potwierdzić wiarygodność przedstawianych wyników? Być może właśnie przyjęcie jednego standardu sprawę by znacząco uprościło? – podsuwa.

– Możemy jednak powiedzieć, że w przypadku świadomie realizowanych inwestycjach liczymy ślad węglowy bardzo precyzyjnie. Ważna jest dla nas wówczas nie tylko łączna suma emisji bezpośrednich i pośrednich gazów cieplarnianych, ale także ilość energii oraz wody zużywanych w danej firmie, proces zarządzania emisjami, proces zarządzania zasobami wodnymi czy nawet opis polityk monitorowania i minimalizowania wpływu firmy na bioróżnorodność – wylicza Kosieniak.

– Przy nowych budynkach możemy to określić, wyliczyć szczegółowo, dodając do projektu architektonicznego taki rodzaj rozwiązań, który podniesie wartość tej inwestycji w długim okresie funkcjonowania. Ale także w budynkach, w których odbywa się modernizacja czy w projektach powstających na terenach poprzemysłowych, możemy zaproponować takie rozwiązania, które wspierać będą strategie dekarbonizacji i minimalizować wpływ na zmiany klimatyczne – podkreśla Marcin Kosieniak, specjalista MEP.

Marcin Kosieniak – projektant instalacji sanitarnych, biegły sądowy, ekspert specjalizujący się w prowadzeniu projektów w Polsce i za granicą, w tym wykorzystaniu innowacyjnych rozwiązań projektowych. Współwłaściciel biura projektowego PM Projekt, ekspert zrzeszony w RRJ Group. Jako biegły sądowy wydaje opinie w zakresie instalacji sanitarnych.









PLACES WORTH YOUR TIME